środa, 15 lipca 2015

I like dancing with Death

Tenebris

♦96 lat ♦studentka magii recesywnej ♦ oczko w głowie starszego brata♦


Senne przemyślenia 
Pamiętam jak przybyłam do Dante's Academy, pamiętam te mury i roześmianych ludzi żyjących pośród, jak to nas nazywają Palladyni ''odmieńców''. Każdy dzień uczył mnie nowych emocji, których tak ciężko było doświadczyć, oczywiście byłam szczęśliwa w Tartarze, jestem demonem, księżniczką demonów, ale na Ziemi śmiałam się z drobnostek, zapominałam o wszystkich zasadach panujących na Mrocznym Dworze, nie musiałam nosić czarnych sukien, nie musiałam siedzieć ciągle przy tacie, nie musiałam nikogo dręczyć moim dotykiem, jednak zdążyłam zmienić zdanie, dzięki Palladynom. Ten dzień nadszedł nagle, kiedy miałam biologię, ludzki przedmiot, zresztą nieciekawy, mury zawaliły się kiedy profesor tłumaczył nam czym są hemoglobiny. ONI wpadli niczym cienie, najpierw zabili nauczyciela, mimo że był zwykłym człowiekiem, potem rzucili się na Grace, ale ona jakimś cudem odrzuciła ich od siebie. Wszyscy dostaliśmy telepatyczny komunikat od dyrektora, że mamy natychmiast uciekać do katakumb. Reszta to był po prostu ''gwałt''. Ucieczka i krzyki, lejąca się wokół mnie krew. Chciałam zostać i ochronić przyjaciół, w końcu jestem silna, ale nie było mi to dane. Pani Megan kazała mi iść na dół, kategorycznie zabraniając nieposłuszeństwa. Chciałam się zbuntować, ale ogarnął mnie strach, ludzkie obrzydliwe uczucie, którym oni się chełpią. To strach daje odwage. Bzdura! Strach jest obrzydliwy, sprawia że tchórzymy, bojąc się o własne życie, stajemy się ofiarami. A cóż za wstyd dla demona stać się ofiarą! Tego uczucia nigdy nie wybaczę Palladynom! Jednak to nie takie proste kiedy uparcie wierzysz w jednego człowieka. Lepiej żeby zostały po nas tylko legendy? Tak, chyba tak, więc zostanę legendą, zostanę cierpieniem nawiedzającym ludzi po nocach, w końcu Tenebris to cierpienie....Nie zaraz pogrom zaczął się inaczej, ale już nie pamiętam, to było chyba dwadzieścia lat temu... nie, dziesięć?


Tenebris jest córką Króla Piekieł i jego żony Lilith, młodszą siostrą dziedzica Tartaru Sangiusa. Jest niezwykle miła i delikatna jak na demona. Nigdy nie sprawiała nikomu bólu i cierpienia dla przyjemności. Zawsze szukała powodu żeby usprawiedliwić swój czyn, ale nie przed swoją ofiarą, tylko przed samą sobą. Dla demonów jest zwykłym dzieckiem, no nie zwykłym, bo jest ich księżniczką, którą zresztą uwielbiają. Po prostu jeszcze myśli jak małe demoniczne dziecko i jak narazie nic nie zapowiada aby zmieniła swój charakter. Jak każda mroczna istota nie trawi aniołów. Uważa je za coś gorszego, bezmózgie sługi kogoś kogo nigdy nie widziały na oczy.  Studiuje magię recesywną, ponieważ o czarnej magii wiedziała wszystko zanim w ogóle rozpoczęła naukę a Akademii. Kocha swojego brata i prawie zawsze się go słucha, wie że ma do niej słabość i często nadużywa jego braterskiej miłości. Podziwia ojca i matkę, pragnie aby Sangius był kiedyś taki jak ich ojciec. Rzadko się śmieje, trzeba się postarać żeby ją rozbawić, uwielbia czytać stare księgi. Często przechadza się po lasach. 





_____________
Witam się z Tenebris! Mam nadzieję, że ją polubicie bo jak nie to jej tatuś się wami zaopiekuje! :D

13 komentarzy:

  1. Miałem w ręku coś wrzuciłem do kieszeni, i zwiałem niczym gepard.
    - Ciekawe co zabrałem tym razem.
    Spojrzałem do kieszeni wyjąłem z niej.
    - To tylko jakiś zniszczony, medalik. Hmm... chociaż w sumie to jest jej skarb. Może najpierw to naprawie potem oddam. Tak będzie lepiej.
    Poszedłem do znajomego.
    - Siema stary. Weź to napraw.
    - Elo Terik. Medalik, da się zrobić. Będzie gotowy za godzinkę.
    - Dziena. TO wbije potem, tylko nie pokazuj nikomu.
    - Pewnie. Bez zmartwień.
    Przybiłem mu żółwika i wyszedłem. Włączyłem sobie muzę, i poszyłem do siebie.
    * Po około godzince*
    Wyszedłem i poszedłem do kumpla.
    - Proszę bardzo medalik jak nowy.
    - Dzięki, widzimy się wieczorem.
    - No. Narka
    Poszedłem znaleźć tą lasencje. Szukałem aż znalazłem. Stała sobie, seksi dupera. Podeszłem tak żeby mnie nie zobaczyła i wrzuciłem medalik z karteczką do kieszeni. I czmychnąłem.
    Z jakiś 5 metrów patrzyłem czy wyjmuje.
    I rzeczywiście wyjmowała.

    Terik

    OdpowiedzUsuń
  2. Siedziałem na kanapie z piwem w ręku i dwiema panienkami. Szukałem wzrokiem czy jej przypadkiem gdzieś nie ma. Znalazłem ją wśród tłumu, nawet niezła. Wstałem i podszedłem do niej. Złapałem ją za biodra i zaprowadziłem ja na taras. Jak już byliśmy na zewnątrz puściłem ją i podszedłem do barierki balkonu.
    - Miło,że przyszłaś. Podoba się naprawiony medalik. Ładna jesteś, a na imię ci jak. Ja jestem Terik miło.
    ...

    Terik

    OdpowiedzUsuń
  3. Spojrzałem się na nią. Była zła, w sumie jak, każdy... Wyprostowałem się i patrzyłem czy coś jeszcze ma mi za złe.
    - Po co ci ten medalik?
    Spojrzałem na telefon, napisałem sms do kogoś, schowałem telefon i patrzyłem na księżyc.
    Terik

    OdpowiedzUsuń
  4. [Done~ już zmieniłam, kocie. Ale ty też musisz zmienić w 'Rasach', bo masz tam w treści zamiast 'Bijuu' napisane 'Kyubi'. ;3 A no i ja z tobą wątek zawsze! Ale weź coś wymyśl, bo mi ciężko jest się przestawić z UA od razu na DA.. a nie. Teraz to MT ><]

    Jinsil

    OdpowiedzUsuń
  5. Warknęła na mnie, wrzeszczała.
    - Po co wogóle ją zaprosiłem. - westchnąłem
    Wyskoczyłem przez balkon i zniknąłem. Poszedłem do domu i umyłem się. Pisałem sms ze starymi "znajomymi".
    Terik

    OdpowiedzUsuń
  6. [Haha xd no dobra. Zaczynasz? :3]

    Jinsil

    OdpowiedzUsuń
  7. [To dobry pomysł, naprawdę dobry pomysł :3 Ten z aniołem, chodzi mi xDD To wiec, ty zaczynasz. Oraz, cieszę się że Jace przypadł Ci do gustu :P ]

    Jace

    OdpowiedzUsuń
  8. [ Buwahahha w końcu smok, muszę być straszna xDDDD]

    W najmniejszym stopniu nie uśmiechało mu się przebywanie tutaj. Przez tyle lat nie został złapany, więc czemu teraz miało się to zmienić? Nie czuł potrzeby bycia w Edenie. Wolał w tym czasie straszyć innych, nawiedzać wioski, tworzyć nowe legendy o swojej osobie, a imion miał wiele.
    Jednakże jego szef miał inne plany. Dostał zadanie by opiekować się oczkiem w głowie Pana Piekieł, nie mógł odmówić. Był jego podwładnym, a także prawą ręką. To zobowiązywało. Innych mógł zlewać, ale nie jego.
    Także od kilku dni snuł się między murami akademii, nawet znalazł sobie pracę jako nauczyciel czarnej magii. Choć trochę rozrywki, wśród nudnych murów akademii.
    To nie tak, że nie lubił Tenebris. Znał ją od małego, a że podczas jej narodzin jego ojciec piastował jego stanowisko, on musiał dopiero się szkolić, więc często zajmował się Piekielną Księżniczką, jak kiedyś o niej mówił. Jednakże teraz miał zadanie do wykonania, nie czas na durne sentymenty. Nie miał ich przecież, był demonem, postrachem.

    James

    OdpowiedzUsuń
  9. Jace wybrał się do lasu. Lubił tam chodzić, czasem można było spotkać zabłąkane duszyczki, które już nie wracały do domu... A inni nie kłopotali się z odkryciem kto sprawił że już ich niewinne, słodkie twarzyczki nie wyglądały tak samo. Jace to Jace... bawi się kim chce, z kim chce oraz kiedy chce.. W pewnym momencie poczuł tą aurę...dobrą aurę która przyprawiała go o mdłości. - Przeklęte Anioły...teraz nawet nocą błąkają się po lasach. Do diabła z nimi - Zaczął śledzić "gnojka''.

    Jace

    OdpowiedzUsuń
  10. Jace, można by tak powiedzieć, zwiedził z około połowę tego lasu gdy tak podążał za tym aniołkiem. Niestety, a może dzięki bogu... Hah...dzięki Lucyferowi chyba chciałaś napisać? ... dzięki Lucyferowi nie wyczuł on, że ktoś go śledzi. W pewnym momencie Azjata zatrzymał się tak samo jak i jego cel. Zauważył, że śledził kogoś kto śledził inną osobę...skomplikowane. Dziewczyna która stała obok anioła, miała złą aurę, od razu poznał ją...córka samego Lucyfera. Co prawda, Jace nie uważał że jest kimś specjalnym...po prostu ma sławnego ojca, tyle, kropka. Oglądał jak sprawia ból swojemu wrogowi. Gdy miała zamiar już tak odejść i zostawić go żywego Jace wkroczył do 'akcji'. - Masz zamiar go tak zostawić? - Zapytał z małym grymasem na twarzy. Kucnął obok upadłego i zaśmiał się uroczo. - Jeśli go zostawisz, sprawi więcej kłopotów. Jeśli nie chcesz brudzić swoich zacnych łapek, zrobię to za Ciebie...brakowało mi rozrywki. - Puścił oczko w stronę nowej koleżanki.

    Jace

    OdpowiedzUsuń
  11. Wyszedł właśnie z zajęć. Nie miał ich dużo, ale sprawiały mu przyjemność. Widząc twarze przerażonych, niewinnych dzieciaków poprawiał mu humor. Wiedział, że Tenebris kończyła aktualnie swoje zajęcia, czyli tak naprawdę teraz zaczyna się jego prawdziwa praca. Szybko i sprawie ją odnalazł, oczywiście trzymając się z boku. Miał ją obserwować, pilnować by nie stała jej się krzywda, o wchodzeniu z nią w relacje nie było wspomniane, więc robił to co do niego należało.
    Uśmiechnął się pod nosem. Miał niewiele uczni w swoim życiu, choć wychował kilka demonów. Głównie do armii, osób które były z góry skazane na śmierć, jednakże... Bris była wyjątkowa i nie tylko dlatego, że była córką samego Władcy Piekieł. Nie potrafił tego wyjaśnić, może przypadła mu do gustu bo szybko się uczyła i nie musiał miliony razy powtarzać tego samego? Oczywiście to nie było tak, że od razu wszystko łapała. W końcu to było niemożliwe, jednak łatwo przyswajała materiał.

    James

    OdpowiedzUsuń
  12. Siostra dała mi pieniądze, których głupio byłoby nie wykorzystać, więc pobiegłam od razu do ulubionego sklepu i zaczęłam oglądać ubrania. Wybrałam sobie cudowne buciki, a po chwili dokopałam się do idealnej do nich bluzki. Chwyciłam za nią, jednak z drugiej strony wieszaka złapał za nią ktoś inny. Jakaś dziewczyna. Obrzuciłam ją spojrzeniem.
    - Ale ona do ciebie nie pasuje. - mruknęłam, przyciągając ubranie do siebie. - Z resztą jeszcze jej nie kupiłaś, a to ja zamierzam to zrobić. - posłałam jej palące spojrzenie ale tylko w przenośni, tak na prawdę nie potrafię palić wzrokiem! A szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  13. Dokładnie wiedział, że się za nim pojawi, więc nie był zdziwiony. Ze swoim zwykłym, codziennym grymasem znudzenia i niezadowolenia, odwrócił się do niej powoli, kompletnie olewając ukłucie. Więcej się nacierpiał, więc to dla niego było czymś w rodzaju zaczepki w jego stronę.
    - Nie nazwałbym siebie niańką. - Odpowiedział równie chłodno, co zazwyczaj. I można by się pokusić o stwierdzenie, że kącik jego ust lekko drgnął w uśmiechu. Oczywiście dla przeciętnego obserwatora ten fakt zauważył byłoby niemożliwym. Jednakże oczy demona widzą więcej. Jak każdych nieludzi, zresztą. - Bardziej w roli opiekuna. Niańczyłem to ja cię jak jeszcze się śliniłaś i ssałaś swój kciuk. - Dodał. On po prostu już taki był. Nawet w kontaktach z własnym przełożonym był niezmiernie nieprzyjemny i szorstki, choć akurat to uważano za zaletę. Nie mówił więcej niż trzeba.

    James

    OdpowiedzUsuń

Shutbox